czwartek, 9 maja 2013

Rozdział 5

poczułam mocne szarpnięcie, nieznajomy złapał mnie za rękę. Próbowałam się wyrwać, ale bez skutku.
- Puść mnie! Słyszysz?!
skręciliśmy w boczną uliczkę, minęliśmy róg i trafiliśmy na jakąś alejkę. Dzięki pobliskiej latarni zdołałam zobaczyć kim jest zakapturzona osoba.
- Nialler?!
W tym samym momencie przycisną mnie do ceglanej ściany, opierając ręce po obu stronach mojej głowy. Kiedy stał tak blisko nade mną, nie mogłam się uspokoić. Z trudem łapałam powietrze. Był taak blisko, czułam ciepło jego przyciśniętego ciała.
- Z tęskniłaś się za mną ? - uśmiechnął się rozbrajająco. Nachylił się i zaczął delikatnie muskać ustami moją szyję. Przez ogarniającą mnie euforie, zapomniałam o tym, że zaprzestałam swoich starań o wolność. Niall zagryzł zęby na moim uchu a mnie przeszył przyjemny dreszcz.
" Lena ogarnij się! ". Kiedy blondyn osłabił uścisk, zdołałam się wyrwać. Nim zdołał się zorientować co się stało, wymierzyłam mu otwartą dłonią solidne uderzenie.
- Co ty sobie kurwa wyobrażasz!? Myślisz, że jak jesteś sławny to każda będzie twoja? Otóż grubo się mylisz! - odwróciłam się na pięcie i skierowałam w stronę miejsca, gdzie pozostawiłam Naomi. " Pewnie się o mnie martwi " Pomyślałam.
- I tak będziesz moja! - usłyszałam za sobą głos blondyna
- Zapomnij - spojrzałam w jego stronę po czym prychnęłam z rozdrażnieniem. Przyznam, że wyglądał zabójczo, gdy stał tak niedbale oparty o ścianę, miał ręce w kieszeniach, jak gdyby nic się nie stało.
- Ani myślę - wyszczerzył zęby w uśmiechu. Szybkim krokiem wyszłam z alejki nie oglądając się o siepię.

                                                                                    ~*~
Leniwie zeszłam z łóżka, gratulując sobie tego, że zapomniałam zaciągnąć rolety. Przeciągnęłam się i w "piżamie", czyli bokserce i dresach zeszłam na dól. Kiedy już miałam sięgać do lodówki po karton mleka, do kuchni wszedł tata.
- Cześć córka
- Cześć ojciec - uśmiechnęłam się przy czym siadłam obok niego przy stole.
- masz jakieś plany na dziś? - zapytał biorąc kubek kawy
- chcę iść do Naomi a czemu pytasz? - zanurkowałam łyżką w misce z płatkami, poczułam jak w kieszeni wibruje mi telefon.
- tak pytam - uśmiechnął się.
Kiedy skończyłam jeść, rzuciłam się / dosłownie / na kanapę w salonie, przypomniałam sobie o wiadomości, którą dostałam niedawno, wyjęłam telefon z kieszeni dresów i odczytałam wiadomość.

OD : nieznany
Hej śliczna, spotkamy się dzisiaj ? x

Nie mam pojęcia kto to może być.

DO : nieznany
A z kim miałabym się spotkać, jeśli można zapytać?

No, to czekamy na odp, pewnie ktoś ze szkoły robi sobie jaja, tylko ciekawe kto.

OD : nieznany
Niebieskooki bóg, którego imię będziesz krzyczała co noc x

Moje oczy prawie wyskoczyły z orbit, a napój, który w tym czasie piłam, aktualnie zdobił moją bokserkę. Postanowiłam nie odpisywać, może jeśli do zignoruję, to się odwali.

Po południu poszłam do Naomi, która mieszkała zaledwie kilka domów dalej. Postanowiłyśmy, że zrobimy sobie seans filmowy, przygotowałyśmy popcorn, pizze i colę. Siedziałam wygodnie na podłodze, opierając się plenami o łóżko, kiedy z kieszeni moich spodnie wydobył się dźwięk, sygnalizujący nadejście wiadomości.

OD : nieznany
Wiec jak? spotkasz się ze mną?


- o nie - jęknęłam, a na mojej twarz pojawił się grymas
- co jest? - zapytała Naomi z buzią pełną jedzenia
- Jakiś obcy numer do mnie pisze, że chce się spotkać, że będę krzyczała jego imię co noc....
- może to jakiś pedofil, który wyszukuje numery i tak zdobywa swoje ofiary? - zaśmiała się
- zabawne .... - usłyszałyśmy pukanie do drzwi, Naomi pobiegła otworzyć i już po chwili wróciła w towarzystwie Erika .
                                                                            ~*~
- Jaka jest ta Mia? - zapytałam Darlinga
- słodka, inteligentna nie za bardzo, denerwująca
- a kochasz ją?
- raczej nie
- to dlaczego z nią jesteś ?
- nie wiem, dla seksu
- C-co?
- Słyszałaś, Lena - uśmiechną się łobuzersko - nie mów, że tego jeszcze nie robiłaś - jego uśmiech się poszerzył
- No...... Niee - poczułam jak policzki zaczynają mi płonąć
- Szkoda, że jesteśmy przyjaciółmi - z jego twarzy nie schodził uśmiech
- a to niby czemu?- podniosłam na niego wzrok
- bo wtedy moglibyśmy... no wiesz
- Ze niby ty i ja ? hahahahaha, zapomnij - szturchnęłam go w ramie.
- Nie szkodzi próbować - uśmiechnął się słodko...

______________________-
PRZEPRASZAM, BRAK WENY ;C
CZYTASZ = KOMENTUJ

piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział 4


W końcu nadszedł mój pierwszy dzień w szkole, wstałam rano, naszykowałam się i poprosiłam tatę by mnie odwiózł bo oczywiście się spóźniłam.
Siedziałam na jednym z wielu krzesełek w sekretariacie  Obok mnie siedziała dziewczyna z różowymi włosami. Wyglądała na sympatyczną, ale gdy tylko się do niej odezwałam przewróciła oczami i pokazała mi " fuck you" ( taki tam miły początek dnia ). Sekretarka gadała co jakiś czas przez telefon przy czym zachowywała się tak, jakby nas tu nie było.
Spojrzałam na zegarek, siedziałam tu już dobre trzydzieści minut. Moja cierpliwość powoli schodziła na niebezpieczny poziom.
- Przepraszam, mogłabym już odebrać swój plan lekcji? - uśmiechnęłam się słodko
- Niestety nie, proszę usiąść i czekać - odpowiedziała.
Co za jędza - pomyślałam i nie świadomie przewróciłam oczami, kiedy się zorientowałam, że sekretarka nie spuszczała mnie z oczu, poczułam, że się czerwienie. Usiadłam więc grzecznie z powrotem na krześle. Minęło pięć, dziesięć minut i nic. Po piętnastu minutach drzwi do gabinetu dyrektora się otworzyły i pojawił się on. Chłopak, którego spotkałam w przebieralni. Miałam uczucie, że policzki mi płoną, chciałam by podłoga się otworzyła i mnie pochłonęła. Ciemnowłosy zbliżył się na nie bezpieczną odległość, modliłam się w duchu, aby mnie nie rozpoznał.
- Hej, kojarzę cię - pięknie, jednak rozpoznał - to ty wparowałaś mi do przebieralni - na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Dziewczyna siedząca obok gapiła się na nieznajomego jak ciele na malowane wrota i za nic w świecie się z tym nie kryła.
- Eee.. to było niechcący - wymamrotałam. Po chwili zabrzmiał dzwonek, i na szczęście chłopak się pożegnał i wyszedł a ja w końcu odebrałam plan lekcji. Na następnej przerwie powędrowałam do toalety, weszłam do środka i usłyszałam szlochanie, które dochodziło z jednej z kabin.
- Wszystko w porządku? - cisza - wiem, że tam jesteś, coś się stało? - nadal cisza - ej słuchaj nie mam całego dnia, żeby siedzieć w łazience - żadnej reakcji, w ogóle dlaczego stąd nie wyjdę? Nic by się przecież nie stało gdybym wyszła i zapomniała o tym. Niestety moja podświadomość każe mi zostać i sprawdzić co się dzieje, bo jeżeli ta dziewczyna coś sobie zrobiła, a ja nie zareaguje to będę miała straszne wyrzuty sumienia. Z zamyślenia wyrwał mnie trzask otwieranych drzwi i z kabiny wyszła wysoka, ładna farbowana dziewczyna. Oczy miała zaczerwienione od łez. Zapadła cisza. Podeszła do luster obtoknęła twarz wodą.
- Czego tu jeszcze jesteś ? - odezwała się w końcu
- powiesz co ci się stało? - nie wiem czemu, ale zapragnęłam to wiedzieć
- eh - westchnęła - zdradził cie kiedyś chłopak? - spojrzała na mnie
- Tak - skłamałam
- i co  wtedy zrobiłaś?
- rozbiłam jego samochód
- serio?
- Nie, ale to bardzo interesująca propozycja - obie się uśmiechnęłyśmy.

Minął tydzień, Erik I Naomi stali się dla mnie przyjaciółmi. Co prawda Erik najpierw próbował mnie w sobie rozkochać, ale moje odrzucenie pokrzyżowały mu plany. Naprawdę go polubiłam, ale miłość? Nic z tych rzeczy. A Naomi? Naomi udaje twardą, samowystarczalną, ale tak naprawdę jest miękka jak żelki z Tesco.

Ze snu wyrwały mnie dziwne przyciszone odgłosy, zaspana spojrzałam na zegarek leżący na nocnym stoliku. Za dwadzieścia pierwsza. Niechętnie wstałam z łózka i postanowiłam sprawdzić co się dzieje. W salonie o mały włos się nie przewróciłam, jak się okazało, o but taty, który leżał na środku salonu. Kilka metrów dalej leżał drugi. Małym korytarzem przeszłam do sypialni taty. Po raz kolejny usłyszałam szepty. Chwyciłam za klamkę i powoli zaczęłam otwierać drzwi.
- tato? Usłyszałam jakieś odgłosy i chciałam spr.... - urwałam gdy stanęłam stopą w czerwony, koronkowy stanik. Tato siedział w samych bokserkach na łóżku.
- Przepraszam, że ci obudziłem - wymamrotał wyraźnie zakłopotany - właśnie kładłem się spać .
- chciałam tylko sprawdzić czy wróciłeś - zaczęłam się cofać - a twoja koleżanka może wyjść zza firanki, dobranoc - zamknęłam za sobą drzwi i wróciłam do siebie, gdzie szybko zasnęłam.

- Lena wstawaj - ktoś szarpną mnie za ramie. - boże ile można spać w sobotę - kolejne szarpnięcie. Zaczęłam unosić powieki i moim oczom ukazała się Naomi w granatowych spodenkach  i koszuli w kratę.
- która godzina? - wymruczałam
- 13.00
- o boże, dlaczego budzisz mnie tak wcześnie - jęknęłam i przekręciłam się na drugi bok.
- Wcześnie? Powaliło cię? wstawaj - poczułam na kostce jej rękę  w sekundę znalazłam się na podłodze z ciągnięta z łózka.
- Ej - krzyknęłam zakrywając się poduszką złapaną w locie.
- Wstawaj nie marudź, mam dwa bilety na koncert - uśmiechnęła się lubieżnie.
Minęły dwie godziny i byłam gotowa.
 Koncert zaczynał się o 19 więc miałyśmy Jeszcze cztery godziny, postanowiłyśmy spotkać się z Erickiem w kafejce. Kiedy byłyśmy już na miejscu, zauważyłyśmy Erika w towarzystwie niskiej blondyny. Była mniej więcej w moim wieku. Patrzyłyśmy jak Erik otwiera drzwi przed nieznajomą.
- Znasz tą dziewczynę  - zapytałam Naomi a ta odpowiedziała przecząco głową. Kiedy weszłyśmy do środka, zobaczyłam, że Darling i nieznajoma siedzą już przy jednym ze stolików. Zaciekawione nieznajomą podeszłyśmy do stolika.
- To jest Mia . Mia to Naomi i Lena
Dziewczyna odwróciła się do nas z kamienną twarzą, wyraźnie nie zadowolona z naszego przybycia.
- Cześć - powiedziała ze sztucznym uśmiechem przyklejonym do twarzy.

* Oczami Naomi *
Musimy jak najszybciej stąd wyjść, pomyślałam. Ta cała Mia mi się nie podoba. Później pogadamy z Erikiem.
- mamy niewiele czasu - powiedziałam do Erika, a ten zmarszczył brwi
- dopiero przyszły...- zaczęła Lena, ale w porę szturchnęłam ją łokciem.
- niedługo koncert, pamiętasz? - skierowałam na nią wzrok
- A, no tak, koncert, niedługo. jaasne - uśmiechnęła się niepewnie.
- no to my będziemy już lecieć - zaczęłam - chodź - pociągnęłam Lenę w stronę drzwi i uśmiechnęłam się sztywno do tej dwójki - miło było cię poznać Mia. Do zobaczenia. Kiedy byłyśmy już na zewnątrz spojrzałam przez ramię i zobaczyłam, że pozostawiona w kafejce dwójka pogrążona jest w rozmowie.
- Co za krowsko - powiedziałam i obie z Leną roześmiałyśmy się na całe gardło. Do koncertu została jeszcze godzina, wymyśliłam  że przespacerujemy się na miejsce i akurat godzina minie.

* Oczami Leny *
Podniosłam wzrok. Tłum jest zachwycony. Dziewczyny podskakują, trzymając się za ręce.
- One Direction - krzyczy dziewczyna przede mną

- One Direction - wzywa inna kawałek dalej. CO?! ONE DIRECTION?!
- Naomi, czemu mi nie powiedziałaś, że te bilety są na ICH koncert?! - przekrzykuje tłum
- Em, bo nie pytałaś, a co? Nie podoba ci się ? - zapytała

- Nie, podobają  tyle że chodzi o to.... - nie skończyłam bo w tej chwili światła zgasły, kilka lamp podświetla scenę od dołu, wypełniając ją blaskiem. Dość szybko chóry wielbicielek Niall'a, Harry'ego, Liam'a, Zayn'a i Louis'a zlewają się w jeden wielki głos, który krzyczy : One Direction, One Direction.
Członkowie grupy pojawiają się na scenie i zaczynają śpiewać. Najpierw " Kiss You ", później " Little
Things ".

Może nadzieje tych wszystkich wrzeszczących dziewczyn udzielają się także mnie? Jestem  totalnie nakręcona. Czuję jak, niczym morska fala, podnosi się we mnie poziom adrenaliny. Jakaś grupka obija się o mnie, szukając lepszej pozycji. Stoję na czubkach palców żeby lepiej widzieć. Naomi bierze mnie pod ramię i obie przedzieramy się przez tłum. Naomi w końcu zatrzymuje się, stwierdzam, że udało nam się zdobyć naprawdę niezłe miejsca. Mimo, że cała piątka boysbandu jest oszałamiająco przystojna, to od Niallera nie mogę oderwać wzroku. Już nawet zapomniałam jak potraktował mnie, gdy byłam na spacerze. Podczas refrenu " Rock me" tone w oceanie, który ma kolor jego oczu.
Ruszam się w rytm muzyki, a w środku mam jedno absurdalne marzenie, że te oczy spotkają się z moimi. Choćby na chwile.. Wątpię, że to się stanie. Jest tu mnóstwo ludzi, szanse na to, że się tak stanie są bardzo, ale to bardzo małe.
Ale, Nie, nie wierze.  Stało się, Niall Horan wpatruje się we mnie, zaparło mi dech w piersiach. Ale przybrałam obojętny wyraz twarzy.
* Po koncercie *
- I jak ci się podobało?- pyta Naomi czerwona na twarzy, spocona i wyraźnie podekscytowana.
- bez przesady - wstydzę się myśli, które przeszły mi przez głowę w czasie koncertu.
- głupia jesteś, idę po coś do picia chcesz i ty?
- jasne, poczekam tu - uśmiechnęłam się, gdy Naomi skierowała się w stronę sklepu.
Minęło 5 minut a Naomi nie wraca. Kątem oka spostrzegłam, że po drugiej stronie jezdni, przygląda mi się zakapturzona postać. Odwróciłam się, udając, że nic nie zauważyłam.
- Naomi pospiesz się, proszę  proszę - szepczę.
Kiedy poczułam na ramieniu czyjąś dłoń, przestraszyłam się nie na żarty.
- Naomi?! - mruknęłam i zaczęłam się powoli odkręcać kiedy.......

__________________--
CZYTASZ=KOMENTUJ
Przepraszam, że tak długo czekaliście, ale to dlatego, że mój głupi brat zepsuł modem i nie chce go zawieźć do naprawy ;(
Dziękuje, że jesteście ze mną !!!!! <3

niedziela, 17 marca 2013

Rozdział 3

Kiedy rano zeszłam do kuchni była równa 7:00. Tato siedział już przy barze śniadaniowym w czarnych spodniach od garnituru, białej koszuli i krawacie, który był poluzowany. Choć tato miał czterdzieści lat, wyglądał na trzydziestkę i powiem szczerze, był przystojny. ( dziwie się, że on tutaj nikogo nie ma!). W lewej ręce, którą opierał się o kuchenny blat trzymał kubek, w którym zapewne znajdowała się kawa a drugą ręką przekręcał strony w gazecie.
- Dzień dobry - rzuciłam podchodząc do lodówki, wyciągnęłam z niej sok pomarańczowy i nalałam sobie trochę do szklanki.
- Dzień doby, dobrze ci się spało? - zapytał podnosząc na mnie wzrok.
- dobrze a tobie?
- nie najgorzej - uśmiechnął się - musimy porozmawiać o twojej szkole - zaczął - wolisz iść do polskiej szkoły czy angielskiej?
Nad odpowiedzią nie musiałam się długo zastanawiać, ponieważ już ją znałam.
- propozycja numer dwa - odpowiedziałam po chwili
- jesteś pewna?
- tak tato, w starej szkole byłam w grupie zaawansowanej, poradzę sobie - usiadłam na krześle- Naprawdę - upewniłam go.
- no dobrze - spojrzał na zegarek - porozmawiamy o tym jeszcze gdy wrócę z pracy - podszedł do mnie - jak będziesz miała jakiś problem to dzwoń - pocałował mnie w policzek i  skierował się w stronę wyjścia.
- pa! - krzyknęłam gdy otwierał drzwi i za nim wyszedł usłyszałam krótkie " pa " i zostałam sama w domu. Zrobiłam sobie kilka kanapek, które ułożyłam na talerzu oraz herbatę i podreptałam do salonu w celu obejrzenia czegoś w telewizji. Przegniłam na kanapie w salonie dobre cztery godziny z przerwami na siku.
Gdy znudziło mnie już oglądanie postanowiłam się trochę ogarnąć. Po schodach weszłam do swojego pokoju, otworzyłam szafę i stałam przed nią trochę czasu zastanawiając się w co się ubrać. W końcu wybrałam ten zestaw, włosy związałam w kunsztowny węzeł i postanowiłam zwiedzić okolice. Wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi na klucz, szłam ulicami co jakiś czas mijając przechodniów oraz kałuże, które powstały gdy dziś rano padał deszcz. Doszłam do przystanku i wsiadłam do autobusu, który miał dowieźć mnie do centrum handlowego. Po dwudziestu minutach spędzonych w autobusie pełnym londyńczyków dojechaliśmy do miejsca w którym wysiadłam.
~*~
Spacerowałam po sklepach i rozglądałam się za czym, co by mi się spodobało, aż w końcu znalazłam. Na jednym z wieszaków wisiał biały sweter, który zapragnęłam mieć. Chwyciłam go i podreptałam w stronę przymierzalni, sięgnęłam po zasłonę i ją odsłoniłam, stałam jak zamurowana gdy dotarło do mnie o zrobiłam
- przepraszam, nie wiedziałam, że ktoś tu jest, przepraszam - tłumaczyłam się, zakrywając dłońmi oczy. W środku stał chłopak  w samych bokserkach, nie wyglądał na speszonego. Stał patrząc w prost na mnie, trzymał w dłoniach spodnie, które jak się domyślałam, miał zamiar przymierzyć zanim tu wparowałam.
- Em, mogła byś zasłonić? - wskazywał na zasłonkę, zauważyłam na jego twarzy wyraźne rozbawienie całą tą sytuacją.
- E, tak. Przepraszam - zrobiłam to o co poprosił, odniosłam sweter na miejsce z którego go wzięłam i szybkim krokiem wyszłam ze sklepu kierując się ku wyjściu.
~*~
Kiedy byłam już na ulicy na której mieszkam, omal nie przewrócił mnie czekoladowo-brązowy labrador, skaczący radośnie na mój widok.
- Cześć piesku, gdzie jest twój pan? - powiedziałam, drapiąc go za uszami. Pies machał energicznie ogonem, patrząc na mnie z wywieszonym językiem. Rozejrzałam się dookoła. Wyglądało na to, że szczeniak jest sam.
- I co ja mam z tobą zrobić ty głupi psie? - westchnęłam - w takim razie pójdziesz ze mną.
W jego brązowych oczach rozbłysły wesołe iskierki. Chyba właśnie o to mu chodziło. Pokręciłam głową, chwyciłam labradora za obrożę i ruszyłam do domu. Kidy zostało mi zaledwie 500m, usłyszałam za sobą warkot silnika i w jednej sekundzie poczułam jak zimna fala wody prosto z kałuży ląduje na mnie. Kierowca zatrzymał się, opuścił szybę i wyjrzał. Dostrzegłam, że po stronie pasażera siedzi drugi chłopak. Rozpoznałam tych dwóch, ostatni raz widziałam ich, gdy byłam na lotnisku i zrobiłam z siebie pośmiewisko upadając im pod nogi przed kamerami, aparatami itp.
-  Przepraszam, nie zrobiłem tego celowo - na jego twarzy pojawił się uśmiech.
Poczułam, że pieką mnie policzki, opanowałam się jednak po mistrzowsku i zmusiłam się do odwzajemnienia uśmiechu
- Nic się nie stało - odparłam. Blondyn zaczął się wiercić i po chwili wyciągnął do mnie rękę
- Proszę, to na pralnie
- Nie dzięki - musiałam zdusić w sobie gniew, co on sobie w ogóle wyobrażał !
- Niall, pospiesz się - pasażer się niecierpliwił. Nagle zauważyłam jak szyba blondyna się unosi i uciska go w gardło.
- No to do zobaczenia - odpalił silnik i powoli ruszył, wyjrzał przez szybę i spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się, pomachałam i pokazałam środkowy palec.
- Kretyn - burknęłam i doszłam do domu.
Kiedy weszłam do środka, tato siedział w salonie.
- Cześć, byłaś na polowaniu? I czego jesteś cała mokra?
- Nie, zbieram bezdomne zwierzęta. Spotkałam go na dworze. Czemu jestem mokra? Bo jakiś kretyn wjechał w kałużę.
- To Bessley, pies sąsiadki, chyba powinna być już w domu - odparł
- Zaraz go odprowadzę, tylko się przebiorę.
 Po niecałych 10 min byłam z powrotem. Odprowadziłam szczeniaka do domu. W drzwiach frontowych była wygryziona dziura.
- Czyli to tak się wydostałeś - uśmiechnęłam się i zapukałam do drzwi. Otworzyła mi starsza pani.
- Dzień dobry, znalazłam pani psa - z mojej twarzy nie schodził uśmiech.
- Och, dziękuje - odparła. Po 30 minutach wróciłam do domu.
~*~
Weszłam do swojego pokoju i rozłożyłam się na łóżku, gdy przypomniałam sobie co miałam zrobić. Podeszłam do biurka i usiadłam przy laptopie. W Google wpisałam Niall Horan i na ekranie ukazały  się informacje :
One Directionbrytyjsko-irlandzki boysband. W jego skład wchodzą Liam Payne, Harry Styles, Louis Tomlinson, Zayn Malik i Niall Horan. W VII brytyjskiej edycji programu X Factor zajęli trzecie miejsce. Grupa podpisała kontrakt z wytwórnią Syco Music.
- Nie wierzę ! - krzyknęłam
___________
CZYTASZ=KOMENTUJ
Przepraszam, że dopiero teraz dodaje rozdział, ale mam kłopoty z internetem. Przez to nie ma też obrazków :(
Mam wielką nadzieję, że tym rozdziałem także was nie zanudziłam, wątek z Horanem niedługo się rozwinie ;))))
DZIĘKUJE ZA KOMENTARZE!!! <3

wtorek, 12 marca 2013

Rozdział 2

  Matce udało się załatwić moje wypisanie ze szkoły, więc już następnego dnia mogłam pakować walizki.
Na lotnisko przybyli moi przyjaciele. Wiedzieli, że wkrótce wyjadę do ojca do Londynu, ale nie spodziewali się, że to nastąpi tak szybko. Kiedy Oliwer i Ana mocno mnie wyściskali, nadeszła kolej na Szymona.
- Będzie mi ciebie brakowało, wiesz?
- Mnie ciebie również - próbowałam powstrzymać wzbierające łzy, ale na próżno. Z całych sił przytuliłam się do jego torsu.
- Ej, mała nie płacz - odepchnął mnie lekko na szerokość swoich rąk i na jego twarzy zagościł uśmiech.  Ja również uśmiechnęłam się przez łzy i pocałowaliśmy się ten ostatni raz.
- Lena pośpiesz się, bo inaczej spóźnisz się na samolot - powiedziała mama. W jej oczach dostrzec można było łzy. Niepewnym krokiem próbowała do mnie podejść, przytulić, ale gdy zobaczyła obojętność wypisaną na mojej twarzy, zrozumiała, że nie mam ani zamiaru, ani ochoty tracić czas na sentymentalne pożegnanie. Sięgnęłam po bagaże i skierowałam się w stronę bramki. Przez ramię obejrzałam się, by jeszcze raz spojrzeć na mych przyjaciół. Wytarłam łzę, która spłynęła mi po policzku i poszłam dalej.
~*~ 
Lot  do Londynu przebiegł spokojnie, choć był dość długi. Prawie całą drogę przespałam a obudziłam się dopiero gdy samolot wylądował. Tato powinien czekać na mnie przed lotniskiem. Kiedy szłam taszcząc za sobą walizkę, spostrzegłam wielki tłum dziewcząt, dziennikarzy i paparazzi, który blokował wyjście.  Na pewno ktoś sławny - pomyslałam i podeszłam bliżej. Próbowałam przedrzeć się do drzwi frontowych, ale bez skutku. Może jak poczekam chwilę, to niedługo wszystko się uspokoi a ja będę mogła spokojnie wyjść. Niestety, po upływie dwudziestu minut nie było rezultatów a moja cierpliwość się wyczerpała. Na siłę przepychałam się do barierki, która oddzielała fanki. Dźwignęłam do góry walizę, podniosłam lewą nogę i prawie udało mi się przejść, kiedy czyjeś ręce popchnęły mnie a ja niezdarnie ( krzycząc głośne, polskie O KURWA !! ) wylądowałam tuż pod stopami jakiegoś chłopaka? mężczyzny? nie wiem. ( wiecie od spodu ciężko się z czaić ). Dopiero gdy wymieniony powyżej pochylił się i pomógł mi wstać, ukazując szereg białych zębów przyjrzałam się dokładniej rysom jego twarzy. Chłopak wyglądał na 19-20 lat z burzą blond włosów, miał piękne niebieskie oczy, w których każdy mógłby utonąć. Ubrany w szarą bluzkę z długim rękwem i ciemne dżinsy z niskim krokiem.
- Nic ci nie jest? - tyle zdołałam zrozumieć, ponieważ kilkaset dziewcząt w mniej więcej moim wieku krzyczało na całe gardło :
" I LOVE U NIALL!", " HARRY MARRY  ME ", " LOUI SMILE ", " LIAM YOU ARE DAMN SWEET", " FUCK ME ZAYN " ( nie powiem, ale kiedy to usłyszałam, aż mnie zatkało ) 
Niall? Harry? Loui? Liam? Zayn? ( jak boga kocham, gdzieś już słyszałam te imiona, ale nie mogłam sobie przypomnieć gdzie) 
- Nie, nie, dzięki - wymamrotałam i skierowałam się do wyjścia. Błądziłam wzrokiem po okolicy, aż w końcu znalazłam to, czego szukałam. Po mojej lewej stronie stał tato z tabliczką, na której było napisane  niezdarnym pismem, które tak dobrze pamiętam : " CZAJKA LENA, CÓRKA KRZYSZTOFA ". Wyszczerzyłam zęby w uśmiechu i szybko pobiegłam w jego stronę. Gdy wpadłam mu w ramiona, lekko się zachwiał, ale na szczęście  szybko odzyskał równowagę. 
- Cześć córciu 
- Tak się cieszę, że cię widzę - zaczęłam - przepraszam, że tak długo, ale wyjście było zabarykadowane przez wielki tłum, możemy już jechać? - na mojej twarzy ponownie zagościł uśmiech. 
Dotarliśmy do Bradford, gdzie od tej pory miałam mieszkać. Weszłam do mojego nowego domu i ukazał mi się wielki, przestronny salon cały na biało z wyjątkiem lewej ściany na której stał wielki plazmowy telewizor. Tuż przy szklanych drzwiach, które prowadziły zapewne na taras stały spiralne schody.
- Na górze jest twój pokój - tato wskazał ręką na schody - idź się rozpakuj, a ja zrobię coś do jedzenia.
Weszłam po schodach na górę i otworzyłam pierwsze lepsze drzwi, weszłam do środka sprawdzić czy to pokój, niestety była to łazienka. Za drugim razem miałam więcej szczęścia i trafiłam na sypialnie. Tak samo jak salon, była cała biała. Kiedy wszystko uprzątnęłam a walizkę wepchnęłam walizkę pod łózko i zeszłam na dół.
~*~ 
Gdy mikrofalówka dała sygnał, tato zerwał folię i położył ją na blacie kuchennym. Wyłożył posiłek na dwa talerze przy czym jeden podał mi. Jedzenie ( jakaś zapiekanka ) smakowała okropnie, wierzch zamiast chrupiącej warstwy ciasta pokrywała rozmiękła gumowa breja, nadzienie było miejscami lodowate a gdzieniegdzie zbyt gorące, za to wszędzie tak samo kleiste.
- Jadasz tak cały czas ? - zapytałam ze zdziwieniem.
- Powiedzmy. Czasem chodzę do restauracji, kupuje na wynos albo po prostu zamawiam przez telefon - odparł ojciec.
- Nauczę się gotować, zobaczysz - rzuciłam wstając z krzesła. Podeszłam z talerzami do zmywarki i sprawdziłam opakowanie, które tato zostawił na blacie. Widniał na nim wielki napis NIE PODGRZEWAĆ W MIKROFALÓWCE - westchnęłam. Teraz wiemy dlaczego smakowało tak okropnie.
~*~ 
Zmęczona wydarzeniami z całego dnia, wzięłam szybki prysznic i wskoczyłam pod kołderkę w swoim nowym łóżku i szybko zasnęłam.

_________________
CZYTASZ = KOMENTUJ
przepraszam, że tak późno dodaje x
Mam nadzieję, że was nie zanudziłam.
Dziękuje za wasze komentarze !! <3
+ Zapraszam do http://weruska-blog.blogspot.com/ ;)))

niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 1


- Gdzieś ty była ?! Martwiłam się o ciebie - Kiedy weszłam do domu, automatycznie podniosła się z kanapy i szybkim krokiem pokonywała odległość między nami. Nie miałam ochoty z nią rozmawiać, spojrzałam na nią jak na wariatkę, szybko ominęłam i weszłam na pierwszy stopień schodów, które prowadziły na górę. - Odpowiedź gdzie byłaś ! - nakazała.
Stanęłam w pół kroku, odwróciłam się na pięcie i spojrzałam na nią.
- A co cię to w ogóle obchodzi co? - powiedziałam przez zaciśnięte zęby - Ty mówisz, że się martwiłaś? Przez te dwa dni ile razy próbowałaś się ze mną skontaktować? Zapytać gdzie jestem? No ile? - Nie odpowiadała. - Nie pamiętasz? To ci przypomnę. Raz do mnie zadzwoniłaś RAZ przez te całe dwa dni, tak zachowuje się osoba która się martwi? Śmieszne- Prychnęłam.
- Nie odzywaj się tak do matki! - usłyszałam głos, który dochodził z salonu. Leon ( Bo tak nazywał się kochanek matki. Beznadziejne imię, tak samo jak jego właściciel ), który przed chwilą siedział na kanapie i sączył piwo przed telewizorem. Teraz wstał i kierował się w moją stronę.
- Pieprz się, nie jesteś moim ojcem - rzuciłam i pobiegłam schodami do swojego pokoju. Kiedy znalazłam się już w wewnątrz zatrzasnęłam za sobą drzwi, osunęłam się na podłogę opierając się o nie plecami, zamknęłam oczy i odetchnęłam głęboko. Gdy tylko się uspokoiłam, wstałam przeczesując włosy, kiedy podeszłam do biurka rzuciłam torbę w kąt pokoju i usiadłam na krześle. Odpaliłam laptopa i już po chwili byłam zalogowana na Twitterze. Nie miałam  zbyt dużo znajomych, więc moje interakcje nie były duże. Postanowiłam zajrzeć jeszcze na pocztę ( miałam nadzieję, że tatulek pozostawił coś po sobie ), niestety nic. Żadnych nowych wiadomości. Spojrzałam na zegarek, dochodziła dwudziesta. Udałam się więc do łazienki by wziąć prysznic. kiedy skończyłam wytarłam dokładnie włosy, przeczesałam je i wysuszyłam, wyszczotkowałam zęby, założyłam bielizną i swoją ulubioną koszulkę ze znakiem supermana. Dowlokłam się do swojego wygodnego łóżka i zasnęłam, zanim głowa opadła mi na poduszkę.
Jak zwykle od poniedziałku do piątku budził mnie ten sam budzik ustawiony na 7.20. Przeciągnęłam się leniwie przy czym spuściłam nogi z łóżka. Korytarzem skierowałam się do łazienki, obmyłam twarz, wyszczotkowałam zęby i nałożyłam lekki makijaż. Wyszykowana zeszłam na dół, podeszłam do szafki i wyciągnęłam z niej karton mleka oraz płatki zbożowe. Usiadłam przy barze śniadaniowym i w niecałe dziesięć minut w misce nie było nic, wzięłam z krzesła torbę, zawiesiłam ją sobie na ramieniu i wyszłam na przystanek. 
Kiedy dojechaliśmy na parking szkoły a ja wysiadłam z autobusu dostrzegłam Szymona ( mojego obecnego chłopaka z którym spotykam się od kilku miesięcy i z którym będę musiała niedługo zerwać, ponieważ jak już wiecie wyjeżdżam do ojca ), Oliwera i Anastazję, którzy czekali pod bramą. Kiedyś w szkole uważano mnie za kujonkę, grzeczną dziewczynkę, która nie potrafi złamać zasad, ale gdy nasza rodzina się rozpadła, ja zmieniłam się o całe 180 stopni. Teraz uważa się mnie za buntowniczkę. Mam spotkania z pedagogiem szkolnym ( Nie wiem w ogóle po co, ale mniejsza )
- Hej wszystkim - powiedziałam, gdy podeszłam bliżej. W odpowiedzi usłyszałam " Cześć ", " Hej " oraz
- Witaj piękna - o bramę opierał się Szymon. Uniósł do usta papierosa, zaciągną się głęboko i rzucił niedopałek na ziemie. Przydeptał go i obdarzył mnie szerokim uśmiechem. Miał na sobie przetarte dżinsy, białą podkoszulkę oraz bejsbolówkę. Brązowe włosy tworzyły artystyczny nieład na głowie. Wyciągnął ręce, żeby mnie uściskać. Z uśmiechem wpadłam mu w ramiona i delikatnie musnęłam jego wargi. On jednak oddał pocałunek ze zdwojoną siłą.
- śmierdzisz - stwierdziłam .
- To przez te szlugi - odparł
- Zły nałóg
- jeden z wielu kochanie - posłał mi uśmiech. Całą czwórką weszliśmy do budynku.
                                                                         ~*~
Po czterech lekcjach zasłużyłam na lunch. Szłam z Anastazją w stronę stołówki, kiedy dogonił nas Szymon i Oli i całą paczką podążyliśmy do naszego stałego miejsca.
Ja oraz Szymek siedliśmy na przeciwko pozostałej dwójki. Ana wyciągnęła swoje drugie śniadanie, zajrzała do torby i na twarzy pojawił się grymas.
- Jezu, matka znowu dała mi marchewkę, ile razy można powtarzać? Następnym razem do kuchni wejdę z transparentem " NIENAWIDZĘ MARCHEWEK " - odłożyła papierek - a ty Oli co masz dobrego? - uśmiechnęła się słodko.
- pączka z czekoladą, ale ci nie dam - uśmiechnął się chytrze
- A to niby czemu ?
- Bo i tak się w spodnie nie mieścisz - wyszczerzył zęby w uśmiechu
- Idiota - szturchnęła go w ramie. Spostrzegłam kątem oka, że Szymek ledwo co dusi śmiech.
- Oj przestań, mówiłem ci dziś, że ładnie wyglądasz? - zrobił słodkie oczy i spojrzał na nią.
- Nie - uśmiech pojawił się na jej twarzy
- Znaczy, że krew wciąż dopływa do mózgu - teraz wszyscy wybuchli śmiechem, nawet Ana.
Kiedy w stołówce rozległ się dzwonek sygnalizujący koniec przerwy, tylko ja nie wstałam z krzesła.
- A ty co, nie idziesz? - zdziwiła się przyjaciółka
- Nie, idę do  pedagoga - przewróciłam oczami
                                                                               ~*~
- Witaj Lena - uśmiechnęła się promiennie.
- Dzień dobry - przybrałam obojętny ton.
 Była ubrana w ołówkową spódnice, białą elegancką koszulę. A kiedy spojrzałam w dół, na nodze pod rajstopami ( POD RAJSTOPAMI?!) wisiał łańcuszek. Jej gabinet też nie był zbyt piękny. Jedna połowa była zielona a druga różowa. Na ścianach było dużo dyplomów obrazków itd. Tuż przy oknie po prawej stronie stało biurko i na przeciwko siebie dwa krzesła.
- Masz jakiś problem? Możesz mi zaufać i wszystko powiedzieć. Wiedz, że to zostanie między nami.   Prychnęłam i skrzyżowałam ręce na piersi. Nie miałam ochoty z nią rozmawiać nawet o tym jaka jest dziś pogoda a co dopiero czy mam jakieś problemy. Zerkałam na zegarek i modliłam się w duchu by ta godzina jak najszybciej minęła.
- Wiesz, mam córkę w twoim wieku - zaczęła
- Współczuje - mruknęłam . Resztę spotkania siedziałam nie odzywając się. po 35 minutach chyba zrozumiała, że nie mam zamiaru zabierać głosu, więc wypuściła mnie wcześniej. Nie wiem po co ona w ogóle prowadzi ze mną te spotkania, jestem wolnym słuchaczem a ona gada sama do siebie ( Bezsensu )
 ~*~
Po szkole wróciłam prosto do domu, nie zwracając uwagi na matkę i Leona weszłam na górę i włączyłam laptopa, pierwsze co zrobiłam to  sprawdziłam pocztę. Ku mojej uciesze była w niej wiadomość od tatulka
________________
CZYTASZ = KOMENTUJ
jeśli chcecie być informowani o nowym rozdziale na tt w komentarzach  podawajcie swoje nazwy;)))) 
Mam nadzieję, że was nie zanudziłam tym rozdziałem, już niedługo wszystko się zacznie ;)))

sobota, 9 marca 2013

Początek.

Wiecie jak to jest kiedy wasza rodzina jest szczęśliwa? Spędzacie ze sobą mnóstwo czasu a rodzice cie rozumieją? Aż w końcu pewnej soboty, kiedy wracasz wraz z tatą z meczu koszykówki wchodzisz do domu i zastajesz swoją matkę w objęciach innego mężczyzny? Nie? Ja niestety wiem. Tamtej soboty wszystko się skończyło. ( od tamtej pory, znienawidziłam ją do granic możliwości)
                                                            ***
Tata zawsze powtarzał, że mama była jego pierwszą miłością. Mówili, że poznali się na letnim obozie. Mieli wtedy po siedemnaście lat. " Zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia " - mówił  za każdym razem gdy wspominali tamte czasy. " Ze mną było inaczej, musiało minąć trochę czasu za nim zrozumiałam, że go kocham " - odpowiadała mama.
A kiedy pytałam jak to się stało, że zaczęli się spotykać oboje migali się od odpowiedzi. Kiedy byłam mała, nie rozumiałam dlaczego nie chcą mi powiedzieć, ale gdy tylko podrosłam zaczęłam podejrzewać o co tak naprawdę chodziło ( podejrzewam, że wy też czaicie o co chodzi ;> )
                                                           ***
 Wracając do tematu, kilka  miesięcy po tym jak skończyło się to całe bieganie od jednego sądu, do drugiego ( no wiecie, rozwód itd ) tatulek został przeniesiony do Londynu, na stanowisko dyrektora studia nagraniowego.
Uzgodniliśmy, że gdy tylko kupi mieszkanie i wszystko uporządkuje. Przeprowadzę się do niego. Ale jak na razie muszę mieszkać z matką i jej nowym fagasem.

_________-____________
CZYTASZ = KOMENTUJ
to dla mnie bardzo ważne ;)))